Mikrowyprawy – sposób na ciekawe podróżowanie
Podróżowanie nie musi oznaczać pokonywania ogromnych odległości (czasem wątpliwej jakości liniami lotniczymi), tropienia dzikich zwierząt na Safari czy samotnej eksploracji biegunów. Żyłkę podróżnika można w sobie odkryć wszędzie. Również na naszej ziemi ojczystej. Ba, nawet w mieście, miasteczku czy wsi, w której mieszkamy. Co ciekawe, nie potrzeba do tego wymyślnego sprzętu, nadmiernych przygotowań czy funduszy. Podróżować można zacząć już od zaraz. Wystarczy trochę wyobraźni i ciekawości świata (ok, w tym przypadku –okolicy).
Zew przygody
Człowiek od zawsze marzył o przygodzie. Gdyby tak nie było, Kolumb nie odkryłby Ameryki, a my dalej żylibyśmy w przeświadczeniu, że ziemia jest płaska i gdzieś ma swój koniec. Ludzi od zarania dziejów pociąga to, co dzikie i nieznane. Wspinamy się na górskie szczyty, eksplorujemy jaskinie, nurkujemy, latamy. Ciągle jesteśmy żądni nowych doznań i przygody. Marzymy o wielkich wyprawach, które mają w sobie jakąś magnetyczną siłę. Oczyma wyobraźni widzimy siebie kroczących przez Saharę, wspinających się na Mount Everest czy zdobywających bieguny. Tymczasem przygoda czeka na nas za rogiem. A żeby ją przeżyć wystarczy tylko odrobinę wyjść poza swoją strefę komfortu. Ot, cały sekret.
Co takiego mają w sobie mikrowyprawy?
Jeśli marzy Ci się więc wielka przygoda, a jedynym wytłumaczeniem na to, dlaczego jeszcze jej nie przeżyłeś jest brak czasu i funduszy, spróbuj mikrowypraw. Po pierwsze, przekonasz się czy to dla Ciebie (będziesz blisko domu więc w razie, gdy uznasz, że eksplorowanie podmiejskiej dżungli średnio Ci odpowiada, bez problemu wrócisz do swojego, wygodnego i ciepłego wyra). Po drugie nie wydasz na to więcej niż na bilet PKS czy PKP, a po trzecie – na mikrowyprawę wystarczy Ci zaledwie weekend lub nawet jedno popołudnie. Wszystkie dotychczasowe wymówki więc odpadają.
Jak zacząć?
Nie musisz od razu zaczynać zbyt ambitnie i decydować się np. na nocleg pod rozgwieżdżonym niebem, nad pobliską rzeką (wcale się nie dziwię, że masz przed tym opory albo czujesz strach na samą myśl o takim „biwakowaniu”). Zacznij od pieszych wędrówek po okolicy, od wałęsania się niczym poszukujący wrażeń podróżnik. Odkrywaj miejsca pod miastem, o których istnieniu nie miałeś pojęcia, bądź już dawno zapomniałeś. Spaceruj, maszeruj, obserwuj i napawaj się widokiem i nowymi wrażeniami. Pamiętaj tylko, by ubrać się wygodnie tak, by nic nie krępowało Ci ruchów i nie odbierało radości z Twojego „mikropodróżowania”. Nie zapominaj również o swoim bezpieczeństwie! To Ty decydujesz, jak będzie wyglądać Twoja mikrowyprawa. Być może za rogiem nie czyhają na Ciebie lwy i nie grozi Ci malaria, ale dziki i kleszcze już jak najbardziej tak. Jeśli możesz podróżuj w grupie, bo tak jest nie tylko bezpieczniej ale i najzwyczajniej w świecie raźniej.
Gdy już spenetrujesz najbliższą okolicę, zacznij szukać nieco dalej – w miejscowościach oddalonych o kilka, kilkanaście czy kilkadziesiąt kilometrów. Ważne żeby było to na tyle blisko, byś nie musiał pokonywać setek kilometrów męczącej i generującej koszty podróży. Pamiętaj o zachowaniu wszelkich zasad bezpieczeństwa, bo wyprawa to wyprawa, nawet ta podmiejska. Dopasuj ją więc do swoich możliwości i poczucia komfortu. Ma być przecież przyjemnie, a nie nerwowo i stresująco.